piotr |
Wysłany: Śro 18:52, 19 Paź 2005 Temat postu: Wywiad z Andrzejem Mają |
|
Rozmowa o pogryzieniach przez psy
O tym, dlaczego psy gryzą i czy jest szansa na to, bo takim zdarzeniom zapobiegać, rozmawiamy z Andrzejem Manią, poznaniakiem, szefem Związku Kynologicznego w Polsce.
Ostatnia tragedia zszokowała poznaniaków - rottweiler pogryzł śmiertelnie 5-miesięczną dziewczynkę. To nie pierwszy w Polsce i - zapewne - nie ostatni taki wypadek. Czy da się temu jakoś zapobiec? Czy wprowadzić ostre przepisy dla właścicieli psów?
Joanna Bosakowska: Mówi się, że pies to przyjaciel człowieka. Przyjaciel - a gryzie.
Andrzej Mania, szef Związku Kynologicznego w Polsce: Jest takie powiedzenie: nawet jeśli jesteś chihuahuą [najmniejszy pies świata - przyp.red.], pamiętaj, że pochodzisz od wilka. Pies to drapieżca, ma zakodowane w genach gonienie, łapanie i zjedzenie ofiary. My te zwierzęta oswoiliśmy, stworzyliśmy wiele ras, podporządkowaliśmy je sobie, ale zapominamy, że one łatwo dziczeją. Pies zamknięty w kojcu, wyizolowany, staje się pierwotnym drapieżcą. Ale on chce być blisko człowieka! Dlatego rodzą się nieporozumienia. Chcę jedno podkreślić: nie znam przypadku - a kynologią interesuję się prawie 50 lat - by pies ugryzł bez powodu.
Ale często na pytanie "dlaczego pies ugryzł" nie ma prostej odpowiedzi...
- Niestety, rzadko w takich przypadkach wyjaśnia się sprawę do końca. Przykład: w mediach pojawiła się informacja, że pies ugryzł dziecko w nogę, nie napisano, dlaczego. Potem okazało się, że chłopiec się huśtał i za każdym razem kopał w psią budę. Za którymś kopnięciem pies miał już tego dość! Ja chciałbym wiedzieć, jak naprawdę doszło do tej ostatniej tragedii - zagryzienia 5-miesięcznej dziewczynki przez rottweilera, bo wersja przedstawiana w mediach budzi we mnie sporo wątpliwości. A dopiero znając prawdę możemy rozważać, co psa skłoniło do ataku.
Może zazdrość? Dziecko było zapewne oczkiem w głowie rodziców i dziadków, psy więc zeszły na dalszy plan.
- Żeby być o kogoś czy o coś zazdrosnym, trzeba myśleć abstrakcyjnie. Gdyby tak było z psami, nie potrafilibyśmy sobie ich podporządkować. Ale wystarczy zrozumieć zachowanie zwierząt. Proszę spojrzeć na wilki, jak młode przymilają się do matki czy do osobników wyżej stojących w hierarchii. Dla psa taką wilczą sforą jest rodzina. Przewodnika stada, którego my nazywały tak ładnie "panem", pies darzy sympatią, okazuje mu uczucia, tak jak wilk osobnikowi alfa, czyli dominującemu w sforze. A nasze dzieci często traktuje już nieco inaczej, uznaje je za niżej stojące w hierarchii: próbuje zepchnąć z kolan rodziców, warczy na nie, gdy podchodzą do legowiska czy przeszkadzają mu w jedzeniu. Ale to nie świadczy o złym zachowaniu psa, o jego agresji, z psiego punktu widzenia on nie robi nic złego. Taka jest jego natura. Nie można więc wykluczyć, że rottweiler, czując się zagrożonym w już ustalonej hierarchii, chciał dziecko przesunąć na jakieś miejsce. Ale takie rzeczy odbywają się w trakcie zabawy, piastowania dziecka, a nie gdy ono leży. Zdrowy psychicznie pies nie powinien się był tak zachować.
Niestety, ofiarą psów najczęściej padają dzieci. Wystarczy tylko przeczytać o najgłośniejszych wypadkach z ostatnich miesięcy: Radom 8-letni Braian pogryziony przez amstaffa; chłopiec został w domu tylko z psem i 3-letnią siostrą. Kraków 10-miesięczna dziewczynka pogryziona przez owczarka niemieckiego będącego własnością jej rodziny. Warszawa - 15-latka zagryziona przez własnego psa - amstaffa.
- Nie wolno zostawiać dziecka, nawet nastolatka, samego z psem! Nigdy nie możemy przewidzieć, co może spowodować atak zwierzęcia. Nigdy. Nie wiemy, na jaki pomysł wpadnie dziecko, jakie doświadczenie chce przeprowadzić na psie, jak się zachowa, co psa niepotrzebnie pobudzi. Psu też się pewne rzeczy nudzą: kręcenie ucha czy próby odkręcenia ogona. Raz warknie, a następnym razem może ugryźć. Traktujmy dziecko jak dziecko i psa jak zwierzę, które może zachować się nieobliczalnie.
Wie Pan, że od maja doszło do 15 poważnych pogryzień lub zagryzień przez psy w Polsce? I to, jak sądzę, jest wierzchołek góry lodowej, bo to przypadki, które były nagłośnione przez media. Przejrzałam je: najczęściej atakowały pit bulle lub amstaffy - różnica w wyglądzie pomiędzy tymi rasami jest prawie niezauważalna, stąd pewnie pomyłki. Potem w tej mojej ministatystyce królują mieszańce. Pojawia się też owczarek niemiecki, no i rottweiler. Może zakazać po prostu w Polsce hodowli niektórych ras?
- Oj nie, z miejsca rozwinie się szara strefa i będzie się produkowało rasy, które nie będą amstaffami, a będą dwa razy groźniejsze. Już teraz naszą bolączką jest to, że gros ludzi kupuje psy nierodowodowe. A warto zauważyć, że przede wszystkim gryzą psy bez udokumentowanego pochodzenia! Są podobne do rodowodowych, ale tańsze. A przecież poza wyglądem ważne jest to, co pies ma w środku, jaki ma charakter. Dlatego tak ważne jest to, by kupować psa z rodowodem, z dobrej hodowli. Pamiętajmy o tym, że Związek Kynologiczny nie dopuszcza do rozmnażania psów zbyt agresywnych lub - jeszcze gorszych - tchórzliwych. Zakaz hodowli dotknąłby więc hodowców zrzeszonych w związku, a pozostali i tak by je sobie rozmnażali, bo przecież w naszym kraju z egzekwowaniem prawa jest kiepsko.
Ale może po wprowadzeniu takich restrykcji ludzie przestaną kupować psy groźnych ras?
- Nie przestaną. Są tacy, którzy chcą się dowartościować mając takiego psa, są też ludzie, którzy kupują je po to, by pilnowały domu czy posesji. We wtorek w Poznaniu amstaffy pogryzły mężczyznę, który wszedł na teren przez nie pilnowany. Miały do tego prawo. Gdyby go z kolei nie pogryzły, tylko polizały, to by właścicielka je sprzedała, bo nie pilnują obejścia. Nie wszystkie psy zostały stworzone po to, by siedzieć komuś na kolanach czy bawić się z piłką. Pewne rasy, na przykład rottweiler, są cenione dlatego, że są doskonałymi obrońcami. W Niemczech rzeźnicy, którzy pędzili bydło i sprzedali je, bojąc się obrabowania, wszystkie pieniądze wieszali w torbie na szyi rottweilera. I wiadomo było, że pies je bezpiecznie doniesie do domu. Zatem apel typu: "kupujcie te rasy, a nie kupujcie tych złych" nic nie da.
Mnie zszokowały dane z Holandii, gdzie w statystykach pogryzień dominują - obok rottweilerów - także golden retrievery i labradory. Rasy uznane za bardzo przyjazne i nawet polecane dla rodzin z dziećmi!
- Retrievery są bardzo popularne, jest ich dużo, stąd w tak rozrastającej się populacji - głównie poza hodowlanymi przepisami, bo często sprzedawane są psy bez rodowodu - mogą się zdarzać osobniki niezrównoważone psychicznie. Poza tym labradory i golden retrievery nie są nad wyraz odważne, łatwo z nich zrobić psy tchórzliwe, a te częściej gryzą niż "ostre" psy.
Nie jesteśmy pierwszym krajem, który nie może poradzić sobie z plagą pogryzień. W Niemczech, w Anglii wprowadzono bardzo ostre przepisy. Polska próbowała iść ich śladem, nowelizując ustawę o ochronie zwierząt. Miał się w niej znaleźć zapis, iż mając psa z listy niebezpiecznych ras - na przykład pit bull terriera czy rottweilera, trzeba przejść badanie psychologiczne podobne do tych, które przechodzą posiadacze broni. Właściciele zwierząt mieli też ubezpieczyć się od odpowiedzialności cywilnej i przeszkolić czworonogi...
- Chwała Bogu, że prezydent zawetował tę ustawę...
... Ale w świetle ostatnich wydarzeń to może mądre rozwiązanie?
- To nie był zupełnie zły pomysł, ale w tej formie ustawa była niedopracowana. Ma pani rottweilera, idzie do psychologa, a ten mówi, że pani nie może trzymać psa tej rasy. I co dalej? Co pani zrobi z tym psem? Zje go? Dla wielu ludzi pies to równoprawny członek rodziny. Proszę się przejść do lecznicy weterynaryjnej, zobaczyć, jak ludzie tulą zwierzęta, jak płaczą, gdy coś im się stanie... Ustawa powinna więc odpowiedzieć na pytanie, co robić z psami, których właściciele nie spełnią przepisów.
Tak naprawdę żeby w ogóle zacząć dyskusję na temat zapobieganiu pogryzieniom, powinniśmy wiedzieć, ile mamy psów w Polsce. Szacuje się, że jest ich od 6 do 8 mln. Nie stosuje się u nas obowiązkowego znakowania psów mikrochipami, jak to się dzieje w innych krajach.
- Jesteśmy za tym, żeby oznakować wszystkie psy, również należące do naszego związku. Wówczas właściciel takiego zwierzęcia może być bez problemów namierzony. A jeśli jego pies kogoś ugryzł, właściciel powinien słono za to zapłacić. Jeśli to zwierzę było winne - powinno być uśpione. Rozmnażanie pewnych ras, tych uznawanych za niebezpieczne, powinno być kontrolowane, a pozostałe psy należy sterylizować.
Wierzy Pan, że problem pogryzień przez psy da się w naszym kraju rozwiązać?
- To nie jest kwestia wiary, ale poczynienia pewnych realnych prób. Nie da się tego problemu rozwiązać za miesiąc czy pół roku. Najpierw trzeba wypracować rozsądne stanowisko. I do dyskusji powinni zasiąść ludzie obiektywni, nie tylko tacy, którzy lubią zwierzęta. Tacy, którzy się na tym znają i potrafią zrozumieć, że pies co prawda nie gra na mandolinie, ale czasami zaszczeka i ugryzie.
Andrzej Mania jest przewodniczącym zarządu głównego Związku Kynologicznego w Polsce, sędzią kynologicznym. Mieszka w Poznaniu, w domu ma mnóstwo zwierząt, w tym dwa golden retrievery i jamnika.
26.08.2005 / źródło: Gazeta.pl - Poznań |
|